Czy dobro i zysk muszą się wykluczać? Misja organizacji, a godne wynagrodzenie pracowników

Czy dobro i zysk muszą się wykluczać? Misja organizacji, a godne wynagrodzenie pracowników

Wojciech jest przedsiębiorcą wykorzystującym swoją wiedzę biznesową w projektach zmieniających świat na lepsze. Pytamy, czy trzeba wybierać pomiędzy zyskiem a czynieniem dobra.

Wojtku, w biznesie wynagrodzenie pracowników często jest jednym z największych kosztów i jest to oczywiste, że najlepsze organizacje zatrudniają najlepszych ludzi. A kiedy zaczynamy myśleć o organizacjach charytatywnych, nasze spojrzenie na sprawę zmienia się o 180 stopni. Często patrzymy krytycznie na koszty prowadzenia organizacji charytatywnych, nie biorąc pod uwagę skali ich działania. Jak myślisz, z czego to wynika?

Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Składa się na to masa rzeczy i mają one swoje źródło, według mnie, w dużym stopniu w naszym myśleniu i przekonaniach.

Moim zdaniem myślenie o trzecim sektorze jest bardzo często upraszczane – sądzimy, że wystarczy garść wolontariuszy i wszystkie problemy łatwo się rozwiąże. 

Okazuje się jednak, że żyjemy w bardzo skomplikowanym świecie, gdzie problemy, z którymi się borykamy, wymagają bardzo złożonych rozwiązań opartych na współpracy i długotrwałym wysiłku. Te z kolei wymagają zaangażowania osób, które mają i "dobre serce", i są profesjonalistami, którzy za swoją pracę mogą godnie być wynagrodzeni. Mogą zaplanować swoją karierę w trzecim sektorze i jednocześnie móc godnie żyć i utrzymać swoją rodzinę, tak samo jako osoby pracujące w biznesie.  

To brzmi jak konflikt interesów. Jak pogodzić działanie wynikające z dobrego serca z zarobkami? 

Oczywiście nie chciałbym generalizować. Z mojego punktu widzenia w wielu z nas jest pewna dychotomia myślenia. Kiedy idę do pracy w firmie, to podchodzę do tego transakcyjne, tj. daję swoją pracę i w zamian otrzymuję wynagrodzenie. Jeśli natomiast chcę pracować w fundacji, to pewnie kieruje mną dobre serce. No i jak brać za to pieniądze? To już nie wypada i stoi ze sobą w sprzeczności. 

Znowu – kiedy wspieram organizację charytatywną finansującą dożywianie ubogich dzieci, to chciałbym, żeby wszystkie przekazywane pieniądze szły na zakup posiłków, tak by zmaksymalizować ich ilość. 

Teraz chciałbym wprowadzić pewne pojęcie i zastąpić zwrot "z dobrego serca" pojęciami nieco bardziej psychologicznymi, a mianowicie "empatią poznawczą" oraz "empatią afektywną". Kiedy myślimy o dobroczynności, to często włącza nam się empatia afektywna, tj. emocjonalna. Czujemy i chcemy działać. A z emocjami jest tak, że czasem są naszym dobrym kierunkowskazem, a czasem nie – tak jak w życiu. 

Warto jest brać pod uwagę również empatię poznawczą – czyli taką, która bierze się bardziej z refleksyjności nad danym tematem. Innymi słowy, jeżeli zastanawiam się, jak najefektywniej mógłbym pomóc w danym temacie, to może się okazać, że najlepiej jest sfinansować wynagrodzenie dobrego fundraisera, który moje 1000 zł pomnoży razy 10 i to pozwoli kupić 10 razy więcej posiłków. 

A może podejść do tego jeszcze inaczej. Jeśli sfinansuję pensje profesjonalisty, który poprawi systemowo jakiś element ekosystemu, np. dzięki zmianom legislacyjnym i systemowym mniej dzieci by głodowało i nie trzeba by im tym samym finansować posiłków? Zamiast z symptomami problemu będzie on walczył z jego przyczynami. 

Czyli rozwiązanie skomplikowanego wyzwania wymaga dostępu do wykwalifikowanych profesjonalistów?

Uważam, że wszystko, co chcemy, żeby się rozwijało, potrzebuje uwagi, priorytetyzacji i ekspertyzy. Jeżeli cokolwiek jest robione na zasadzie: jak będę miał jeszcze siły i trochę wolnego czasu to poświęcę kilka godzin, to efekt tego będzie jaki będzie. Żyjemy w świecie, w którym wydawane są dziennie miliardy, żeby reklamować produkty i usługi, żeby ludzie je kupowali. Ani się specjalnie nikt temu nie dziwi, ani nie protestuje przeciwko takiemu porządkowi. A jak dużo organizacji społecznych się promuje? Czy jest przyzwolenie społeczne, żeby się mogły reklamować ze swoimi rozwiązaniami? Jeżeli nie, to wyobraźmy sobie, o ile jest im trudniej.

Mam poczucie krążącego mitu, że robić dobro możesz dopiero wtedy, kiedy już zarobisz odpowiednio dużo albo w wolnym czasie, po godzinach, w ramach wolontariatu. Ewentualnie możesz „poświęcić” swoje zarobki i karierę na rzecz czynienia dobra. Mógłbyś się do tego odnieść?

No właśnie. Jeżeli coś mamy robić, kiedy już wszystko inne ułożymy w naszym życiu, to albo nigdy tego nie zaczniemy robić, albo będziemy robić to na kilka procent. A jak już się "poświęcam" i idę na całość, często godząc się na kilkukrotnie mniejsze wynagrodzenie, to jestem narażony na szybkie wypalenie zawodowe. Często bowiem wkładam w pracę dużo więcej siebie i gdy napotykam problemy, nie jest mi łatwiej. Wręcz każde niepowodzenie biorę bardziej na siebie. Chciałbym żyć w świecie, w którym istnieją systemowe mechanizmy, ale i takie postrzeganie społeczeństwa, że kiedy działam w kierunku społecznym, to zasługuję na normalne wynagrodzenie i mogę się z niego utrzymać na takim samym poziomie jak osoby pracujące w biznesie.

Czy robiąc dobro, można jednocześnie zarabiać godziwe pieniądze?

Według mnie można. Oczywiście nie jest takich miejsc jeszcze wystarczająco dużo. Warto jest rozmawiać o zarobkach w trzecim sektorze oraz o sposobach jego finansowania. Warto też uczyć organizacje fundraisingować oraz uniezależniać się od krótkoterminowych dotacji.

Dlaczego z zasady postrzegamy robienie czegoś, co ma pozytywny wpływ jako nieopłacalne?

Odpowiedziałbym na to pytanie następująco: są w życiu rzeczy, które warto i są takie, które się opłaca… i nie zawsze to, co warto – się opłaca, nie zawsze to, co się opłaca – warto. Ale dodałbym do tego też, że czasem może być warto i się opłacać jednocześnie.

Myślę, że sektor biznesowy i trzeci sektor nie powinny się różnić pod względem dostępu do profesjonalistów i wynagrodzeń. Na ten moment w Polsce jest to pewnie jeszcze utopijne myślenie, ale chciałbym, żeby z czasem się zmieniało.

Czy w takim razie trzeba wybierać pomiędzy zyskiem a czynieniem dobra? 

W mojej ocenie nie. 

Warto jest zacząć myśleć, jak czynić dobro, rozwiązywać problemy społeczne, środowiskowe, a jednocześnie być niezależnym finansowo i móc funkcjonować stabilnie. 

Kiedy patrzymy na rynek start-upów, to możemy rozróżnić pojęcie start-upów pozytywnego wpływu i tzw. impact investingu, czyli spółek, które na równi z zyskiem planują generowanie pozytywnego wpływu. Jest takich organizacji i jednocześnie funduszy inwestycyjnych oraz inwestorów finansujących ich rozwój coraz więcej. Polecam zajrzeć na corocznie ukazujący się raport tzw. startupów pozytywnego wpływu.


Kilka lat temu sam podjąłeś decyzję o zmianie swojej kariery z sektora prywatnego do sektora trzeciego. Dlaczego zdecydowałeś się na taką zmianę? I co Ci to dało z perspektywy czasu?

Szukałem w życiu dodatkowego sensu, którego brakowało mi, gdy działałem wyłącznie w biznesie. Myślę, że moja natura przedsiębiorcy powoduje, że kiedy obserwuję, iż coś mogłoby funkcjonować nieco lepiej, to staram się to na swój sposób zmienić. Wchodząc bardziej do trzeciego sektora, zobaczyłem, że sektor ten i biznes funkcjonują często w dwóch osobnych bańkach. Uważam, że warto byłoby je porozbijać i zbliżyć je do siebie. Przestać myśleć dychotomicznie albo–albo. Zacząć szukać więcej wspólnego więcej powiązań i uczyć się od siebie nawzajem.

Wojciech Mroz jest przedsiębiorcą z 20-letnim doświadczeniem zawodowym, wykorzystującym swoją wiedzę biznesową w projektach zmieniających świat na lepsze. Pełni funkcję co-dyrektora największej na świecie sieci przedsiębiorców społecznych Ashoka.org.

Aktywnie wspiera i promuje rynek impact investing w Polsce jako jeden z współzałożycieli ImpactAngels.pl W latach 2015-2019 udało mu się zbudować, a następnie sprzedać firmę informatyczną, która ze średnim rocznym wzrostem przychodów o ponad 800% znalazła się na 18 miejscu w rankingu Deloitte Technology Fast 50 Central Europe 2019.

Jest również współzałożycielem Fundacji Everest, która co roku organizuje największą w Polsce charytatywną imprezę sportową dla firm - www.biegfirmowy.pl. Do tej pory w wydarzeniu wzięło udział już ponad 66 000 osób z ponad 2 200 firm.

Wojciech jest absolwentem programu The Leadership Academy for Poland https://center-for-leadership.org.

Dodaj ogłoszenie

Prowadzisz rekrutację i szukasz osób, dla których losy świata nie są obojętne? Chcesz wypromować swoją ofertę pracy z sensem? Wyślij ogłoszenie tutaj.

Dodaj

Dodaj ogłoszenie

Prowadzisz rekrutację i szukasz osób, dla których losy świata nie są obojętne? Chcesz wypromować swoją ofertę pracy z sensem? Wyślij ogłoszenie tutaj.

Wyślij